czwartek, 20 lutego 2014

Shinominsyo Cuttie cz.3



Stałem oszołomiony. Jak ten pajac rozwiesił to wszystko? Przecież tu jest gdzieś z ponad pięćset plakatów z moim portretem. Obserwuje mnie w dodatku kiedy śpie i maluje. Kto wie co on robi z tym pędzlem. Może jakieś drastyczne rzeczy. Aż mi się niedobrze robi jak za czasów żółtek. Natsuki wylazł zza rogu korytarza i uradowany spytał.
- Podoba ci się?
W jego oczach widziałem radość i nadzieję. Chciał‚ aby mi się podobało.
- Może dam mu radość?
Zaraz zwymiotuje. Za dużo tej dobroci i słodkości z mojej strony.
-Wiesz...
- Kanarku czekam na twą odpowiedź- oznajmił.
- To najlepszy prezent jaki dostałem!
Co ja krzyknąłem? Moje usta i struny głosowe nawiedził przystanek ogłupienie, a za chwilę wsiądę do pociągu zarumienionego pedała, bo mi jakiś chłoptaś portret palnął i jak psychopata wydrukował po pierdyliard kopii. Wszystko działo się wbrew mnie, a gdy pogłaskał mnie po głowie zarumieniłem się. Ucieszyłem się jak dziecko na widok naleśników z czekoladą. Czułem się bezwładny, jakby ktoś mną sterował. Wiedziałem, że jedynie się okłamuje. Bałem się poznać prawdę, gdyż wydawała się czymś dla mnie drastycznym. Tylko czy aby ta prawda nie przerosła mnie na tyle, że nie potrafię przyjąć do wiadomości faktów? Wydawało mi się, że myślę racjonalnie i dorośle, a dałem ogłupić się miłości. Miłość, zakazane uczucie, dwóch zakochanych, tym razem facetów. Dokąd prowadzi moje życie? – zapytałem się na głos. Westchnąłem i poprawiłem sfałdowaną bluzę.
- Z tym pedalskim wyglądem do nikąd – rzucił Jinguji Ren.
- Senpai! Ucisz się! – krzyknął Otoya.
- Nie, popatrz na tego chłopaka. Wygląda jak istna dziewica.
Junguji śmiał się pod nosem i co chwilę parskał śmiechem.
- Przynajmniej ja nie wyglądam jak homoseksualna wersja gwiazdy rocka w blond włosach i różach, a to kompletnie nie pasuje.
- Wyglądasz jak różowy kucyk – rzucił Ren.
Super, następnemu przypominam ‘’My Little Pony’’ ale fajnie. Uśmiechnąłem się olewawczo w stronę blondyna i z korytarza poszedłem na dziedziniec. Może  tu nie będzie ludzi, którzy dokuczają w sposób podstawówki. Dzieci kłócą się bez sensu i dokuczają sobie, a on właśnie tak się zachował. Mały dzieciak normalnie. Placyk na dziedzińcu był spokojny. Pod drzewem obok fontanny w centrum placu siedziała dziewczyna, czytała książkę. No proszę! Wreszcie ktoś normalny! Przydałoby mi się przeczytać książkę, ah, ale one są takie nudne jak figi mojej babci. Zaraz! Ja nie mam babci, trzymaj się Petunio! Twoje figi były święte. CO? Znowu bujam w obłokach. Usiadłem obok niej.
- Co tam czytasz? – zaciekawiony spytałem.
- Nuty – odparła.
- Jestem Syo – wesoło oznajmiłem.
- Haruka. Jestem w klasie kompozytorów.
Naszą akademię dzieliły klasy gwiazd i kompozytorów. Ci pierwsi chcieli być gwiazdami i śpiewać piosenki, a drudzy pisali im je.
- Dlaczego czytasz nuty?
- Muszę się ich nauczyć.
Lekko westchnęła i spojrzała w moją stronę nieco skrępowana.
- Znasz Shinomiyę Natsuki?
Powoli zaczynałem się domyślać. Będzie go chciała poznać, pójść na randkę, babskie sprawy, bla, bla, bla. Będzie się wstydzić pierwszego pocałunku, potem będzie ostra i poleci na całość, zruchają się i będą mieć małe dzieci Shinomki, a będzie ich trójka, a jedno z tych dzieci będzie nazywać się ‘’Irena’’ bo się Natsuki zbuntuje, bo powie, że jego kot się tak w dzieciństwie nazywał i będą żyć długo i szczęśliwie, bla, bla, bla. Nie mogę do tego dopuścić kurwa!
- Nie szuka dziewczyny.
Czułem się zagrożony.
- To pedał, zgwałciłby cię – rzuciłem.
- CO?
Haruka patrzyła na mnie z przerażeniem, a jej oczy stały się małe i wyglądały na zlęknione.
- Pedał? – ledwo wydukała.
- Sprzeda cię dla ruskich, no ba.
Śmiać mi się chciało. Haha! Wody, wody! Myślałem, że się uduszę ze śmiechu.
Szukałem spokoju, a sam gadałem jak potłuczony. Nazwałem go pedałem, a sam jestem pedałem. Ironia losu. Geniusz! Czemu nie daje ludziom do niego dojść?

*

Pożegnałem się z Haruką, a na dowidzenia przypomniałem jej o gwałcącym Natsukim. Chyba ją wystraszyłem, bo jak odchodziłem to wyglądała jakby zobaczyła ducha. Wróciłem do domu.
- Mmm ładnie wyglądasz.
Natsuki zaczął mnie rozbierać.
- Uspokój się pedale, to nie burdel.
- No nie jest, nie gustuje w dziewczynach.
- Dziewczyny chyba w tobie tak – rzuciłem.
- Zazdrosny? – spytał.
Podniósł jedną brew, uśmiechnął się i intrygująco na mnie patrzył. Zburczałem na twarzy.
- Nie jestem! Nie warto! – krzyknąłem.
- Syo, kocham cię – odrzekł.
- Um…
Nie wiedziałem co mam mówić. Przytulił mnie, a potem pocałował.
- Co tak łatwo dzisiaj?
- O co ci chodzi?
- Nie bronisz się, ty coś do mnie czujesz – oznajmił.
- Nie prawda!
Broniłem się jak tylko się dało.
- Udowodnij!
Zaczął mnie rozbierać, a skończyło się na łóżku.

*
Obudziłem się rano obok niego.
- Teraz na pewno wiem, że coś do mnie czujesz.
- Nic nie czuje – odrzekłem.
- Byłeś ze mną w łóżku.
- Naćpałeś mnie.
- Haa?
Wyglądał jakby nie wiedział o co chodzi. Pokusa była zbyt duża, ale chodzić z nim nie będę. Nie mam zamiaru. Dlaczego w ogóle to rozważam? Chory jestem. Może warto by było zmierzyć sobie gorączkę? Mam chyba halucynacje egipskie. Nawet jego sufit wygląda jak lama. To była tylko zabawa! Pusty jest! Zaśmiałem się do siebie, a on jedynie patrzył na mnie dalej i nie wiedział o co chodzi. Moja zazdrość i miłość to tylko blef. Jestem fałszywą mendą! Może mnie naćpał, a mi się jedynie wydawało, że wracam do domu. Może porwał mnie jak indyjską księżniczkę i załadował do fury? Zabawiłem się i dam sobie spokój. Natsuki pogłaskał mnie po głowie, tak po prostu. Zarumieniłem się znowu.
- Ładnie się rumienisz.
Uśmiechnął się do mnie. Idioto! Właśnie jestem w trakcie prania mózgu i odkochiwania się w tobie. Egh, ale wraz jestem wraz jestem zakochany. W ogóle co ty w nocy robiłeś. Jak zwierzę. Zero litości. Najpierw tam macałeś potem tam tu i uwdzie, a ledwo przytomny byłem i zasnąłem. Chyba się uderzyłem gdzieś, bo boli mnie tyłek. Czy robiłem wczoraj jakieś prace hydrauliczne? Może walnąłem się tyłkiem w rurę? Boli, nie idzie wstać. Cholera. Rozłożyłem się na łóżku, a psychopata patrzył na mnie po czym całował, a ja oddawałem mu się w każdym jego geście. Człowiek po czasie staje się marionetką miłości. Sznurki wtedy nie są jego i jego sznurki poddają się miłości, robią co chcą. Jestem ofiarą, szczęśliwą ofiarą, bo gdyby nie patrzeć to właśnie ktoś mnie kocha. Nie potrafię powiedzieć, że to zabawa. Same moje myśli na temat tego są poważne. On jest kimś kto nadaje mojemu dniu sens. Powkurzam się, pośmieje, pochodzę do szkoły, ale jest obok mnie, dzięki niemu to się dzieje. Kocham go.

niedziela, 26 stycznia 2014

Shiyo Cuttie cz.2



Po jego wyznaniu wszystko było inaczej. Obudziłem się z nadzieją, że jak zawsze sterczy nad kuchnią i robi śniadanie, lecz kiedy wstałem nie było nikogo. Czyżby zemsta? Wydaje mi się, że nie, gdyż Shinomiya nie należy do ludzi mściwych. Ruszyłem się z łóżka, władowałem nogi w kapcie z motywem żab i ruszyłem do lodówki. Jeszcze po drodze irytująco piszczały, bo miały piszczałke. Tak, wiem co sobie pomyślicie. Natsuki kupił mi je w dziale dla dzieci. Cudem wcisnąłem się w nie. Wyjąłem z lodówki jajka, ale kompletnie nie wiedziałem co z nimi zrobić, więc na chama je rozbiłem. Żółtko pływało po podłodze niczym tajfun w Tokio. Dosłownie! Użyłem 12 jajek. Nie potrafię gotować. Ofiara losu w laczkach w żabki, ropuchy i nikt wie co jeszcze ze mnie. W efekcie usmażyłem same białka i polałem je białym keczupem. To się chyba nazywa majonez. Mniejsza z tym. Ubrałem się, chwyciłem książki i ruszyłem na lekcję. Wziąwszy plecak z podłogi w sali lekcyjnej zauważyłem, że go nie ma. Gdzie to chudło polazło? Jak znam życie to jednego dnia wyznaje mi miłość, a drugiego skacze w jakiś krzakach, albo oglądał Miley Cyrus i zamknął się w szpitalu psychiatrycznym. Lekcję szybko zleciały. Wróciłem do domu i poczułem zapach ryb i usłyszałem jego wesoły głos śpiewający na całą kuchnię.
- Gdzie ty chodzisz? - zapytałem.
- Oo Syo- kun! Byłem na rybach.
-  Kurde co? - zdziwiłem się.
Pacan zamiast przyjść na lekcję włóczy się po jeziorach? Wiedziałem! Tam jest pełno krzaków. Zboczeniec. Baka hentai!
- Po prostu byłem na rybach i tyle – oznajmił.
Zauważyłem coś obok reklamówki z rybami, więc podniosłem znalezisko.
- Hmm ciekawe! Znalazłem paragon! Kto by pomyślał! Hmm, kilogram śledzi 12.99, ale drogo!
Natsuki wyrwał mi papierek z rąk i uśmiechnął się serdecznie.
- To chyba nie jest ci złoty kanarku potrzebne.
- Odkąd jestem kanarkiem? Zawsze byłem żabką.
- Ludzie się zmieniają –  odparł.
Po czym odwrócił się i porwał paragon oraz pokazał mi podarte kawałeczki. Usiadłem do stołu, wziąłem widelec i zacząłem jeść śledzia. ‘’Przynajmniej dobrego śledzia kupił’’- pomyślałem. Tylko dalej go nie rozumiem. Czy to przez wczorajsze? Nie! On tylko żartował, wcale mnie nie kocha, bo jak można mnie kochać? Jestem niski, denerwujący, ciągle wbrew woli uroczy. Boże, przecież ja jestem potworem! Fajnie, sam sobie to uświadomiłem.
- Jak możesz to pozmywaj to po sobie, bo ja dzisiaj wychodzę – oznajmił Natsuki.
- Co? Jak to? Dokąd? – zapytałem zaciekawiony.
- Syo-chan spokojnie! Żabciu wrócę do ciebie.
A to dziwne! On gdzieś wychodzi? Znowu menda się będzie po krzakach szlajać. A niech robi co chce, może tam nawet korzenie zapuścić i robić za miejscową paprotkę. A w sumie, to co mnie to dotyczy? Nie jesteśmy rodziną ani parą, ani nie jest moim wrogiem. Posiedzę w domu i poczytam książkę! Tak, o właśnie to zrobię! Poczłapałem do półki i złapałem książkę, próbowałem czytać, ale mój wzrok odwrócił przebierający się Shinomiya. Ładną miał kurtkę. Taka skórzana, czarna, lśniąca. Doskonale pasowała mu do jego zielonych błyszczących oczu oraz blond włosów. Ahh te jego piękne włosy. Zaraz! Co ja tu gadam? Boże Syo, otrząśnij się, ale jak mam to zrobić? Przecież to wysoki blondyn o zielonych oczach, piecze, gotuje, dobrze się mną zajmuje. Ideał! Dobra Syo, myślisz jak baba.
- Trzymaj się Syo! Nie rozrabiaj i nie rozwal znowu kuchni.
Wyszedł, słychać jedynie było jego kroki. Zacząłem czytać książkę, ale natychmiastowo ją zamknąłem, bo była nudna jak kiedyś programy i seriale mojej babci. Hmm to co by tu porobić? Popatrzeć w okno i poobserwować Ichinose? Nie! Obejrzeć telewizję? O porze wieczornej to same seriale lecą, a nie przepadam. Hmm, ale nie zaszkodzi mi. Już na pierwszy rzut oka w telewizji leciała reklama z Natsukim. ‘’Piyo-chan, piyo-chan!’’ – telewizor brzęczał akurat te słowa. Kurczak! Właśnie kurczak! Upiekę mu kurczaka, będzie ze mnie dumny. Skakałem po pokoju poniesionym fantazjom, że upiekę kurczaka aż się zorientowałem, że tego nie potrafię. A może pójść do baru i kupić kurczaka? A może kebab? Niezły ze mnie człowiek myślący, prawie w ogóle nie myślę. Zmęczyło mnie skakanie, więc położyłem się spać. Obudził mnie Shinomiya wchodzący do domu. W ręku trzymał sztalugę, a w drugiej ręce zakupy.
- Po co Ci sztaluga?
- Potrzebna – oznajmił.
- Od Ciebie nic nie można się dowiedzieć.
Nadąsałem się i przewróciłem na drugi bok.
- To niespodzianka, więc przestań się obrażać - rzekł Natsuki.
- Kawałek drewna nie jest żadną niespodzianką.
- Jesteś słodki jak się złościsz - rzucił.
Ze wstydu nakryłem się kocem i nie odezwałem. Pod kołdrą wyjąłem telefon i wszedłem na stronę szkoły.
Ujrzałem nagłówek ''Shinomiya aktorem roku dzięki reklamie''. Nieco się zdziwiłem, nigdy nie spodziewałem się, że Natsuki zdobędzie ten tytuł. Zawsze moim marzeniem było go zdobyć, ale nie ruszam tyłka i nie chodzę na castingi. Geniusz ze mnie. Pogratulować mu? A może puścić to płazem? Płazy! Aż mi się te kapcie przypomniały. Ohh, a może to ja jestem tu głupkiem? Zamiast się ruszyć z łóżka z dupą i mu gratulować to rozczulam się nad własnym losem niedoścignionej i nierozpoczętej kariery, a jakiś debiut by się przydał. No cóż, może kiedyś. Ponownie zasnąłem. Obudziłem się o godzinie 8:00. I zdałem sobie sprawę, że zaspałem. Dlaczego głupek mnie nie obudził? Mieszkamy razem, mógłby to zrobić tym bardziej, że kiedyś też obudziłem. Znowu robić samemu śniadanie? Nie! Znowu skrzywdzę podłogę, a do tego pewnie sufit sąsiadowi będzie przeciekać przeze mnie. Pierdolę to, idę do baru. Poszedłem do baru i zamówiłem kebaba.
Całkiem dobry był, ale spieszyłem się na lekcje, więc szybko tam poszedłem. Wszedłem do szkoły, a na korytarzu wisiał mój portret. Szczęka mi opadła. Był wielki, prezentował mnie jak śpię. Idiota! Idiota! - krzyczałem. Przyglądał mi się jak śpię i do tego mnie malował? Przecież to molestowanie seksualne! Niech się tylko w domu pokaże, a mu oko podbiję!

Baka hentai – głupi zboczeniec.
Piyo-chan – kurczak.